POMAGAJĄ NAM




Aktualności i ogłoszenia


Już pięć lat czekają na decyzję o odbudowie kościoła -

publikacja: 02/02/2007

Już pięć lat czekają na decyzję o odbudowie kościoła

Jaka świątynia i gdzie?

„Jesteśmy wspólnotą stojącą przed wielkim zadaniem, jakim jest odbudowa kościoła. Wszystkim nam leży na sercu dobro tej sprawy. Jako proboszcz nie chcę robić niczego wbrew Waszej wolii poza Waszą wiedzą”.

Ks. Roman Łędzki, proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski na Woli Justowskiej, zwrócił się z tymi słowami do parafian, aby przy okazji wizyty duszpasterskiej wypowiedzieli się na temat budowy nowego kościoła. W ankietach, które zostały dostarczone do każdej rodziny przed kolędą, mieszkańcy Woli Justowskiej mają się odnieść do trzech pytań i wybrać jedną z opcji: „Czy jestem za budową większego kościoła na dawnym miejscu, którego forma architektoniczna będzie nawiązywać do zabytkowego otoczenia”; „Czy jestem za zamianą działek i budową kościoła w innym miejscu”, przyjmowane są też, jako trzecia możliwość, inne propozycje i uwagi.



czytaj więcej...

Jak na razie za budową większego, murowanego kościoła na miejscu tego, który spłonął w roku 2002, wypowiedziało się ponad 350 osób. Za odbudowaniem drewnianego kościółka, opierając sie na pierwowzorze, jest piętnaście osób.

To bardzo charakterystyczne, gdyż mieszkańcy Woli Justowskiej byli uczuciowo bardzo związani ze swoim drewnianym kościołem. Zmiana ich poglądów jest być może podyktowana lękiem, aby po raz kolejny nie przeżywać bolesnych chwil związanych z widokiem płonącej świątyni, której nie można już uratować. A tego widoku nie da się zapomnieć do końca życia.

Był perłą architektury sakralnej

Starsi mieszkańcy Woli Justowskiej doskonale pamiętają obydwa pożary świątyni. W pamięci najmłodszych pozostał ten ostatni, sprzed pięciu lat. Ten pierwszy nastąpił w nocy z 13 na 14 lipca 1978 r. Wtedy spłonęła drewniana zabytkowa świątynia z pierwszej połowy XVI wieku, będąca, jak mówili znawcy, perłą architektury drewnianej. Pierwotnie znajdowała się ona w Komorowicach koło Bielska, gdzie od XVI wieku służyła tamtejszym mieszkańcom jako świątynia parafialna. Rozbudowana w połowie XVII wieku była typowym przykładem małopolskiego budownictwa sakralnego. Pod koniec XIX wieku drewniany kościół był już jednak bardzo zniszczony, wymagał remontów, a poza tym był już za mały dla rozrastającej się parafii w Komorowicach. Dlatego chciano go rozebrać i wybudować na jego miejscu nowy murowany kościół. Do rozbiórki nie doszło, gdyż Centralna Komisja Konserwatorska z Wiednia (był wtedy czas rozbiorów) chciała w nim urządzić muzeum ludowej sztuki sakralnej. Wybuch I wojny światowej uniemożliwił realizację tych planów. W okresie międzywojennym planowano przenieść kościół w okolice Krakowa, lecz wybuch II wojny światowej temu przeszkodził. Działania wojenne nie oszczędziły zabytkowego kościoła. W roku 1945 jego dach został uszkodzony przez pocisk artyleryjski. Gdy zakończyła się wojna, powrócono do myśli przeniesienia kościoła w okolice Krakowa. Stało się to w 1949 roku, a na miejsce lokalizacji wybrano Wolę Justowską. Gdy w 1951 roku erygowana została tutaj parafia, drewniany zabytkowy kościół, poddany gruntownej konserwacji i rekonstrukcji, służył jako świątynia parafialna, aż do chwili dramatycznego pożaru w nocy z 13 na 14 lipca 1978 roku. Wtedy na zgliszczach świątyni parafianie podjęli jednomyślnie decyzję o odbudowie.

Najpierw zbudowano murowaną kryptę. Na niej od września 1979 roku wznoszono kościół modrzewiowy, wzorowany na pierwowzorze. Na Boże Narodzenie 1980 roku był już przykryty. Prace wewnątrz trwały jeszcze przez długie lata. Na 50-lecie parafii (w roku 2001) świątynia lśniła pełnym blaskiem. Niestety, w nocy z 5 na 6 kwietnia 2002 roku świętokradzka ręka znów podłożyła niszczący ogień. Świątynia spłonęła doszczętnie. Opisując to wydarzenie, pisaliśmy w GN (17/2002), że wielu ludzi, z ks. Kolarskim, ówczesnym proboszczem na czele, miało nadzieję rychłej odbudowy spalonej świątyni. Wydawało się, że nastąpi to wkrótce. Ale stało się inaczej.

Co dalej?

Za kilka miesięcy minie już pięć lat, odkąd Msze święte odprawiane są w murowanej krypcie, pozostałości po spalonej drewnianej świątyni. W tym czasie powstała koncepcja budowy kościoła gdzie indziej. Jednak mieszkańcy Woli Justowskiej prawie jednogłośnie wypowiedzieli się za budową na starym miejscu. Pozostało pytanie: jaki kościół, drewniany, czy murowany? Dlatego decyzja ks. Romana Łędzkiego jest krokiem do przodu. Jednak, jak on sam podkreśla, nawet jednoznaczne wypowiedzi parafian, jeśli chodzi o przyszłość budowy świątyni, nie muszą być respektowane przez konserwatora zabytków. – Na razie konserwator nakazał zrobić projekt zgrupowania zabytkowych budynków (dwa spichlerze, karczma) przez przeniesienie ich w inne miejsce. Wtedy powstanie duży plac pod budowę kościoła i plebanii. W tej chwili jest aż pięć budynków, które muszą być utrzymywane przez parafię – mówi ks. Łędzki i dodaje, że, jego zdaniem, nowy kościół powinien stanąć na krypcie, z tym, że będzie większy od tego, który spłonął. Ankiety będą obrazem tego, czego chcą parafianie.

W tej chwili czterech architektów robi wstępny plan zagospodarowania. Wstępny projekt kształtu świątyni przedstawił już słynny profesor Bronisław Chromy, który jest parafianinem. Być może już wkrótce zapadną decyzje, na które wielu czeka od lat.

KS. IRENEUSZ OKARMUS


powrót